25 czerwca wyruszyliśmy, z mamą i tatą, na moje pierwsze w życiu wczasy. Mieliśmy nareszcie mnóstwo czasu dla siebie. Nocowaliśmy w Dziwnówku a za dnia chodziliśmy na miejscową plażę albo zwiedzaliśmy te znajdujące się w pobliżu.
Na plaży byłem grzeczny:
ale tylko czasami. Rozglądałem się dokładnie
i jak nikt nie patrzył pędziłem w stronę morza
Niestety tata zawsze wszystko widział i kończyło się to mniej więcej tak:
A to po wieczornej kąpieli, zmęczony i zadowolony z intensywnie spędzonego dnia:
Świat Księciunia
O mnie
- Księciunio
- Mam sześć miesięcy, dokładnie sześć miesięcy i sporo już potrafię. Potrafię np. bezbłędnie celować do buzi wszystkim co wpadnie mi w ręce, potrafię też wytrzymać leżąc na brzuchu całe pięć minut i płakać na zawołanie tak, że każdy by się nade mną zlitował. Trzeba przyznać, że czasu było niewiele ale dałem radę.
poniedziałek, 4 lipca 2011
piątek, 4 marca 2011
Ja i moja fryzura
Włosy... Zawsze miałem ich pod dostatkiem. Nie zawsze nawet potrafiliśmy je okiełznać:
Często natrętnie wpadały do oczu:
Pamiętam jak pomagała mi Hania bo sam już nie dawałem sobie z nimi rady:
Aż mama wpadła na pomysł jak mi te włosy skutecznie z czoła zabrać. I wtedy na mojej głowie pojawiła się "spinka":
Na szczęście spinki mocno nie widać a dobra widoczność jest jednak bezcenna :)).
Często natrętnie wpadały do oczu:
Pamiętam jak pomagała mi Hania bo sam już nie dawałem sobie z nimi rady:
Aż mama wpadła na pomysł jak mi te włosy skutecznie z czoła zabrać. I wtedy na mojej głowie pojawiła się "spinka":
Na szczęście spinki mocno nie widać a dobra widoczność jest jednak bezcenna :)).
czwartek, 3 marca 2011
Uwaga jade...
Prezent od cioci Renaty :).
Moje Ferrari jest czerwone, ma trzy kółka, telefon komórkowy, parasol przeciwsłoneczny, obszerny bagażnik...itp., itd.
Pierwsze przymiarki do trójkołowca :).
Sprawdzałem dokładnie czy pojazd jest wytrzymały:
Mamie też się podobał:
I tak oto powoli rozpoczyna się moja kariera rajdowca. Kto wie jak szybko przesiąde się na maszynę z większą ilością koni mechanicznych.
A oto moje plany:
Myślę, że będzie godnym następcą dla mojego pięknego Ferrari :))).
sobota, 12 lutego 2011
Moja pierwsza YAMAHA
czyli "niemowlaki w krainie dzwięków". Yamaha to szkoła muzyczna, która organizuje
zajęcia ogólnorozwojowe mające na celu wspomaganie mojego prawidłowego rozwoju - tak mówi mama.
Bywam na tych zajęciach od piątego miesiąca życia i narazie nie zamierzam z nich rezygnować.
A tak sobie radzę:
To ogromna chusta, którą wachlujemy w rytm muzyki.
Jest tam oczywiście panna Hanna:
i znów długie rozmowy:
wspólne muzykowanie:
i jakieś tam plany na przyszłość:
A oto moja babcia. Również zaangażowana w "Yamahe". Tutaj w oczekiwaniu na rozpoczęcie zajęć:
zajęcia ogólnorozwojowe mające na celu wspomaganie mojego prawidłowego rozwoju - tak mówi mama.
Bywam na tych zajęciach od piątego miesiąca życia i narazie nie zamierzam z nich rezygnować.
A tak sobie radzę:
To ogromna chusta, którą wachlujemy w rytm muzyki.
Jest tam oczywiście panna Hanna:
i znów długie rozmowy:
wspólne muzykowanie:
i jakieś tam plany na przyszłość:
A oto moja babcia. Również zaangażowana w "Yamahe". Tutaj w oczekiwaniu na rozpoczęcie zajęć:
niedziela, 6 lutego 2011
Co lubię...
Po pierwsze... czytać.
Beletrystykę:
oraz prasę:
Po drugie... uwielbiam spacery.
Mój pierwszy spacer:
od tego czasu minęło pół roku a my spacerujemy każdego dnia:
Czekam z niecierpliwością na wiosnę ponieważ zakładanie czapek, szalików i innych zimowych okryć doprowadza mnie do płaczu.
A po trzecie... uwielbiam Hanie.
Hania jest moją narzeczoną (co prawda jest jedyną dziewczynką jaką znam ale myślę, że tak można o niej powiedzieć). Spotykamy się często i zawsze jest bardzo miło. Hania jest niesamowita, zresztą zobaczcie sami:
Często się razem bawimy i dzielimy zabawkami:
Rozmawiamy:
Poza tym Hania (zdaje się) świata poza mną nie widzi:
czule odgarnia mi włosy z czoła:
a w zamian ja, całuję ją po rękach:
Moje zaiteresowania wypełniają mi czas. Ale to tylko niektóre z nich. W kolejnych odsłonach postaram się dodać coś więcej. Pa, pa.
Beletrystykę:
oraz prasę:
Po drugie... uwielbiam spacery.
Mój pierwszy spacer:
od tego czasu minęło pół roku a my spacerujemy każdego dnia:
Czekam z niecierpliwością na wiosnę ponieważ zakładanie czapek, szalików i innych zimowych okryć doprowadza mnie do płaczu.
A po trzecie... uwielbiam Hanie.
Hania jest moją narzeczoną (co prawda jest jedyną dziewczynką jaką znam ale myślę, że tak można o niej powiedzieć). Spotykamy się często i zawsze jest bardzo miło. Hania jest niesamowita, zresztą zobaczcie sami:
Często się razem bawimy i dzielimy zabawkami:
Rozmawiamy:
Poza tym Hania (zdaje się) świata poza mną nie widzi:
czule odgarnia mi włosy z czoła:
a w zamian ja, całuję ją po rękach:
Moje zaiteresowania wypełniają mi czas. Ale to tylko niektóre z nich. W kolejnych odsłonach postaram się dodać coś więcej. Pa, pa.
wtorek, 1 lutego 2011
Narodziny
Urodziłem się 4 sierpnia 2010 roku o godzinie 1:05. Na imię mam Bartosz ale ciocia Renata mówi na mnie Księciunio i to nawet do mnie pasuje:)
A oto ja w pierwszym dniu życia:
I mój pierwszy dzień w domu:
Od urodzenia miałem bujną fryzurę i tak mi zostało do dziś:
A oto ja w pierwszym dniu życia:
I mój pierwszy dzień w domu:
Od urodzenia miałem bujną fryzurę i tak mi zostało do dziś:
Subskrybuj:
Posty (Atom)